Attyka 2017

Attyka

Drugi dzień w Grecji postanowiliśmy spędzić zwiedzając Attykę.  Najpierw pojechaliśmy, przez płaskowyż Mezogei, na półwysep Sounion - najdalej wysunięty przylądek tej części Grecji.

Świątynia Posejdona

Sam cypel wieńczą ruiny świątyni Posejdona. Do dziś zachowało się 12 doryckich kolumn oraz fragmenty murów obronnych.

Ateny1025Ateny1025

Jak dojechaliśmy na miejsce to byliśmy sami, jednak z każdą kolejną minutą przybywało wycieczek autokarowych – nie chce myśleć co się działo tam koło południa.

Kawiarnia

Obok świątyni znajduje się kawiarnia, gdzie można napić się czegoś ciepłego lub coś małego przekąsić. Oczywiście, jak to zwykle przy zabytkach, ceny 3 razy wyższe niż w całej Grecji. Można zaoszczędzić biorąc kawę na wynos wtedy nie doliczają serwisu, choć kawa wypita na tarasie z widokiem na świątynię oraz morze jest kusząca bez względu na cenę.

Ateny1078Ateny1078

Sounion

Całe wzgórze z górującą na szczycie świątynią jest miejscem historycznym. Poza świątynią zachowały się tu pozostałości murów obronnych oraz fundamenty małej świątyni Ateny. Utworzona betonowa ścieżka prowadzi nas po wykopaliskach. Przy ciekawszych ustawione są tablice informacyjne z których można wiele dowiedzieć się na temat ich funkcji i czasu powstania.

Ateny1066Ateny1066

Sama świątynia stoi na wielkim klifie i z tego co usłyszeliśmy od jednego z przewodników ma on około 60m wysokości. Roztacza się stamtąd piękny widok na Morze Egejskie. Widoczne jest wybrzeże Peloponezu oraz Cyklady tonące w morzu. Dojrzeć można wyspy Eginę i Salaminę. Jednak nie dało się długo tam posiedzieć, bo strasznie wiało. Nie wiem czy tam jest tak zawsze czy nam się trafiła taka pogoda.

Wybrzeże Apollina

Ze świątyni do Aten wracaliśmy wybrzeżem Apollina, co chwila zatrzymując się w punktach widokowych, żeby nacieszyć wzrok pięknymi widokami. Wybrzeże długości około 70 km pełne jest dzikich plaż, malowniczych klifów i głębokich skalistych zatok z błękitną wodą.  Wszędzie chciałoby się zostać i poleniuchować.

Jezioro w Vouliagmeni

Naszym kolejnym punktem w drodze powrotnej było jezioro w Vouliagmeni. Szmaragdowe jeziorko z radioaktywnymi wodami mineralnymi o leczniczym działaniu.  Ktoś miał dobry pomysł na zagospodarowanie tego terenu. Czemu tylko wszędzie są tak drogie bilety wstępu. Za wejście na pomosty – 12 Euro, dodatkowo wypożyczenie leżaka pewnie drugie tyle. Restauracja  przy jeziorze też była dosyć droga. Dobrze, że wpuszczają na 15 min bez żadnych opłat żeby zrobić zdjęcia. Wysokie ceny były pewnie powodem małej ilości ludzi nad jeziorkiem. Większość wypoczywających stanowili ludzie starsi - emeryci. Jedyną rzeczą jaka była gratis, to odprowadzenie samochodu na miejsce parkingowe przez bardzo miłego pana 🙂 Generalnie wszystko prezentowało się bardzo ciekawie,  czemu u nas w Polsce nie ma takich miejsc ?!

Pireus

Ostatnim punktem w programie dnia był Pireus. Pireus to jeden z najważniejszych ośrodków  przemysłowych współczesnej Grecji i największy jej port. Oddalony jest on około 8 km od Aten. Zwiedzanie miasta jest fajne dzięki niecodziennej ścieżce turystycznej. Pierwszy raz spotkaliśmy się z takim rozwiązaniem. Przez całe miasto wyznaczona jest trasa, biegnąca przy wszystkich zabytkach bądź innych ciekawych miejscach. Kierunek trasy wyznacza  idący żółty ludzik namalowany bezpośrednio na chodniku.

Kościół św. Mikołaja

Nasz spacer rozpoczął się od wielkiego portu, przy którym znajduje się kościół św. Mikołaja z niebieską kopułą. Kopuła ta  jest ponoć widoczna już z daleka od strony morza.

Muzeum archeologiczne

Idąc wzdłuż wyznaczonej trasy doszliśmy do jakiegoś muzeum archeologicznego. Znajdują się w nim zabytki z czasów neoklasycystycznych oraz rzymskich.  

Ateny1308Ateny1308

Marina Zea

Następnie dotarliśmy  do zatoki portowej – Marina Zea, zwanej także Pasalimani. Przycumowane tutaj jachty stanowią swoistą atrakcję.

Przystań Mikrolimano

Tu też postanowiliśmy odbić  od ścieżki z żółtymi ludzikami i poszliśmy do drugiej przystani Mikrolimano. Według wszelakich przewodników miała to być romantyczna zatoczka, gdzie Ateńczycy przyjeżdżają na romantyczne kolacje. Czy tam rzeczywiście jest tak romantycznie, raczej nie i to głównie przez olbrzymie ilości turystów. Można tu natomiast  z pewnością znaleźć coś dobrego dla podniebienia – wszystkie knajpki otaczające port serwują świeże ryby i owoce morza.

Wróciliśmy znowu na trasę. Jak już wspomniałam Pireus  to miasto przemysłowe, o godzinie 16 w niedziele wydawało się miastem wymarłym. Na ulicach rzadko kiedy mijaliśmy przechodniów.

Wytrwale kontynuując zwiedzanie mijaliśmy m.in. pomniki, operę, kościółki itp.

Katedra - Ieros Naos Agia Triada

Jednym z ciekawszych miejsc była wielka katedra grekokatolicka, oczywiście wewnątrz ociekająca złotem.

Port

Pireus jest jednym z trzech największych portów morza śródziemnego, co można zobaczyć po wielkości statków tam cumujących.

Ateny1446Ateny1446

Plaża Ateny

Wieczorem postanowiliśmy wybrać się na spacer po plaży w okolicach hotelu. Plaży nie polecamy nikomu, jak to się mówi - brud, smród i ubóstwo. Tak brudnej plaży nie widzieliśmy jeszcze nigdzie. Pełno śmieci, nawet ciężko było przejść brzegiem morza, a co mówić żeby wejść  i się wykąpać.

IMG_3159IMG_3159

Zachód

Jednak brud na plaży wynagrodziła nam przyroda– trafił nam się niesamowity zachód słońca. Wszystko nagle stało się czerwone, wyglądało to naprawdę piekielnie (zdjęcia nie są podkolorowywane – naprawdę tam tak było).

Powrót

Niestety kolejny dzień był już dniem powrotu do Warszawy.  Pobudka wcześnie rano, droga na lotnisko, gdzie jeszcze musieliśmy oddać samochód  i lot do Polski. Z małym poślizgiem, ale zdążyliśmy jeszcze do pracy. Powrót był dość ciężki – z pięknego kraju, pełnego słońca (Grecja jest ponoć najbardziej słonecznym miejscem w Europie) do szaroburej rzeczywistości, z niską temperaturą i ulewnym deszczem.