Izrael 2017

Przedłużony weekend w Izraelu

Pierwszy mroźny styczniowy weekend w tym roku postanowiliśmy sobie urozmaicić i spędzić w ciepłym słonecznym miejscu. Gdy w Polsce pogoda nie była zbyt sprzyjająca, temperatury spadały do –23 stopni a w powietrzu unosił się wielki smog, my wybraliśmy się do Izraela – do miejscowości Eilat.

Eilat to małe miasteczko położone na południu Izraela. Leży w południowej części pustyni Negew i jest jedynym Izraelskim portem morskim nad Zatoką Akaba. Znajduje się pomiędzy Jordanią a Egiptem. Tutejsze wybrzeże o długości około 11 km zagospodarowane jest głównie przez plaże. Istnieją tu dogodne warunki do uprawiania sportów wodnych i nurkowania (w wodach zatoki występują piękne rafy koralowe). W samym centrum miasta znajduje się lotnisko obsługujące izraelskie loty krajowe. Jest tu wiele hoteli, restauracji, klubów nocnych i barów. Eilat jest miastem o największej ilości słonecznych dni w ciągu roku Izraelu a temperatura wody w Morzu Czerwonym rzadko kiedy spada poniżej 20° C.

Lot do Eilatu

Nasza przygoda rozpoczęła się w sobotę bladym świtem na warszawskim Okęciu. Można stąd bezpośrednio polecieć Wizzair'em na lotnisko w Ovda, które jest oddalone ok. 60 km od docelowego Eilatu.

Lot trwający 3h 40 minut minął nam szybko i spokojnie - po wyjściu z samolotu powitało nas piękne słońce i o 30 stopni więcej niż o tej porze w Warszawie :). Lotnisko na środku pustyni to jedna blaszana hala – hangar, gdzie znajdują się tylko 3 stanowiska odprawy paszportowej, dwa automaty z napojami oraz pokój "zwierzeń". Nie ma tu bankomatu ani wypożyczalni samochodów. O dziwo wifi działało znakomicie i było darmowe.

IMG_2787IMG_2787
IMG_2788IMG_2788

Izrael – kontrola paszportowa

Kontrola paszportowa dla większości pasażerów przebiega dość szybko, jednak trafiają się wyjątki. Mnie ze względu na miejsce urodzenia przepytywali przez wiele godzin o wszystkie życiowe detale (po co, do kogo i dlaczego). Spotkaliśmy również pary, które miały w paszporcie pieczątki z Iranu i chłopaka, który wyglądał inaczej na zdjęciu w paszporcie niż w rzeczywistości. Wszyscy musieli się tłumaczyć w "pokoju zwierzeń". Trwało to bardzo długo - łącznie ponad dwie godziny. Nikomu nigdzie się nie spieszyło, wszyscy mieli czas. Tak skończyło się nasze planowanie, żeby jak najszybciej dotrzeć do hotelu i zacząć zwiedzanie. W Izraelu nikogo nie powinien dziwić widok panów z bronią automatyczną różnej wielkości przewieszoną przez ramię. Wszystko w ramach zapewnienia bezpieczeństwa.

Transport Ovda - Eilat

Gdy udało nam się już dostać do autobusu, nie mogliśmy doczekać się dojazdu do miasta, byliśmy zmęczeni i głodni. Podróż trwała około godziny. Bilety na autobus należy kupić wcześniej przez Internet, podając od razu nazwę hotelu bądź miejsca noclegowego, wtedy zostaniemy dowiezieni pod same drzwi. Bilety są dostępne na stronie www.eilatshuttle.com – cena około 10 szekli za osobę w jedną stronę (1 szekiel na dzień dzisiejszy = 1 zł). W autobusie spotkaliśmy pana Yorama, który urozmaicał nam drogę opowieściami o Eilacie, o atrakcjach w okolicy oraz zachęcał do dalszych wyjazdów m.in. do Jerozolimy, Betlejem, Petry w Jordanii czy Egiptu. Widoki z autobusowego okna zapierały dech w piersiach – piękne góry Jordanii, czerwone wzgórza nad Ejlatem, miasteczko położone nad brzegiem morza a do tego podwójny ciąg drutów kolczastych na granicy z Egiptem.

Eilat - hotel

Gdy dotarliśmy do naszego hotelu marzyliśmy już tylko o jedzeniu, jednak po przylocie okazało się, że sobota jest dla Żydów dniem świątecznym i o godzinie 16 większość sklepów i restauracji była już nieczynna. Po długich poszukiwaniach połączonych z wieczornym zwiedzaniem miasta udało nam się wreszcie coś zjeść a potem obejrzeć piękny zachód słońca.

Zatrzymaliśmy się w niewielkim hotelu – Soleil. Hotel jak wszystkie w okolicy do najnowszych nie należał, jednak trzeba przyznać, że było dość czysto. Do wyboru tego hotelu skłoniły nas opinie o jedzeniu jakie serwują – co okazało się prawdą. Śniadania były przepyszne. Codziennie rano mogliśmy próbować typowych dla kuchni izraelskiej potraw. W całym hotelu bezpłatny, w miarę dobrze działający Internet. Pod hotelem parking dla gości hotelowych – choć z tego co pamiętam był płatny w dni robocze. Blisko hotelu dwa sklepy spożywcze (ceny dość wysokie) oraz centrum handlowe z typowymi sklepami sieciowymi. Co prawda hotel znajdował się przez ulicę z wewnętrznym izraelskim lotniskiem, jednak kompletnie to nie przeszkadzało. Samoloty startowały i lądowały od 6 do 22.

Pierwszy dzień minął nam dość szybko i niewiele udało się zobaczyć, wcześnie zrobiło się ciemno i niestety temperatura spadła do ok. 15 stopni.

_FSC1553_FSC1553
_FSC1560 kopia_FSC1560 kopia
_FSC1574 kopia_FSC1574 kopia
_FSC1595 kopia_FSC1595 kopia

Eilat - wypożyczenie samochodu

Plan na niedzielę mieliśmy bardzo napięty. Z samego rana poszliśmy do wypożyczali po nasz mały samochodzik – tym razem trafiła nam się piękna Kia Picanto. Skorzystaliśmy z wypożyczalni samochodów Sixt – gdzie cena wraz z ubezpieczeniem była najniższa. Wypożyczenie samochodu na dobę waha się w granicach 40 USD. Polecamy wziąć pełne ubezpieczenie bo nikt w Izraelu nie dba o samochody a także jeżeli planuje się wycieczki off road.  

Timna Park

Pierwszym punktem programu tego dnia był Timna Park. Timna Park to przede wszystkim piękne, pustynne krajobrazy i niezwykłe formacje skalne. Park znajduje się ok. 25km na północ od Eilatu. Dojazd własnym samochodem jest prosty i dobrze oznakowany. Timna Park to jeden z największych parków świata archeologiczno – geologicznego. Przypominając kształtem podkowę, rozprzestrzenia się na 60 km2. Oferuje ok. 20 tras pieszych, trasy rowerowe oraz trasę do pokonania własnym samochodem. My zdecydowaliśmy się na ostatnią opcję, ze względu na małą ilość czasu. Bilety do parku kupuje się z samochodu przy bramie wjazdowej – cena zależna jest od liczby pasażerów. Za dwie osoby zapłaciliśmy 98 szekli. Czas przejazdu jest nieograniczony (trzeba wyrobić się do zamknięcia o 16.00). Przy wjeździe dostaliśmy mapki oraz kupon na odbiór gadżetów z parku przy oazie. Jak się później okazało były to 2 butelki do samodzielnego wypełnienia kolorowymi piaskami z terenu parku.

IMG_5394IMG_5394

Trasa dla samochodów jest dobrze przygotowana – w większości jest to asfalt. Pierwszą atrakcją parku jest Spiral Hill – formacja skalna w kształcie spiralnej góry. Zatrzymaliśmy się przy niej z myślą o nadchodzącej wspinaczce – jednak przeliczyliśmy się, gdyż w tym miejscu obowiązywał zakaz wspinania. Skałę można tylko obejść dookoła podziwiając z bliska wydrążone przez wiatr otwory.

_FSC1625 kopia_FSC1625 kopia
_FSC1633 kopia_FSC1633 kopia
_FSC1634 kopia_FSC1634 kopia
IMG_2809IMG_2809

Kontynuując trasę wzdłuż asfaltowej drogi dotarliśmy do Valley View Point. Warto zatrzymać się tutaj na kilka minut, żeby zrobić zdjęcie wielokolorowej pustynnej panoramy. 

IMG_2811IMG_2811

Następnie odbiliśmy od głównej trasy, żeby zobaczyć The Mushroom i The Arches. Formacja skalna w kształcie grzyba promująca park w rzeczywistości nie jest tak duża i atrakcyjna jak byśmy się spodziewali. Grzyb ma najwyżej 4,5m wysokości i nie wygląda tak okazale jak na zdjęciach. W tym miejscu znajduje się dużo stanowisk archeologicznych – dla pasjonatów na pewno znajdzie się coś ciekawego.

_FSC1704 kopia_FSC1704 kopia
_FSC1714 kopia_FSC1714 kopia

Warto natomiast poświęcić więcej czasu na The Arches – dojazd drogą szutrową nie sprawiającą większych problemów. Można tu pochodzić wyznaczonymi trasami, które nie są zbyt wymagające, ale dostarczają wielu wrażeń. Trasy są dobrze oznakowane i urozmaicone – występują tu drabinki i klamry, ale są one dostosowane dla każdego turysty. Można wejść w wydrążone przez wiatr otwory – witraże skalne, zejść do jaskinii itp.

_FSC1755 kopia_FSC1755 kopia
_FSC1790 kopia_FSC1790 kopia

W drodze powrotnej na główną trasę można zobaczyć skały w kształcie kaczki i krokodyla.

IMG_2828IMG_2828

Jedną z ostatnich atrakcji niewątpliwie najbardziej wartych odwiedzenia jest bardzo okazała formacja skalna tzw. Filary Salomona. Jest tu przygotowana trasa piesza, którą można dojść do Świątyni Hathor skąd rozpościera się wspaniały widok na park.  Większość drogi stanowią schody wydrążone w skale. W tym miejscu można również podziwiać egipskie rysunki naskalne pochodzące z XII wieku p.n.e.

_FSC1801 kopia_FSC1801 kopia
_FSC1893 kopia_FSC1893 kopia

Ostatnim punktem naszej wycieczki do Timna Park była oaza (Lake Timna) - niewielkie jeziorko, przy którym można odpocząć, knajpa i sklep z pamiątkami oraz pole namiotowe. Warto pamiętać o wykorzystaniu tu kuponów – w nas odezwał się wewnętrzny dzieciak, napełnianie buteleczek kolorowym piaskiem sprawiło nam wiele radości a i buteleczki, które przyleciały z nami do Polski będą stanowiły wspaniałą pamiątkę.

Więcej informacji o parku można znaleźć na stronie www.parktimna.co.il.

_FSC1903 kopia_FSC1903 kopia

Będąc w Timna Parku i mając trochę czasu można zahaczyć również o Hai Bar Yovata. Przejażdżka przez Park Safari prywatnym samochodem pomiędzy stadami strusi, gazeli, oryksów i innych zwierząt na pewno będzie niezapomnianą przygodą. My trafiliśmy tam w godzinach karmienia – więc nie skusiliśmy się na wejście.

Po zwiedzaniu Timna Parku pojechaliśmy dalej, tym razem na drugą stronę miasta Eilat przy granicy z Egiptem do Czerwonego Kanionu.

Red Canyon – Czerwony Kanion

Nie trzeba lecieć na drugi koniec świata, żeby poczuć klimat słynnego Kanionu Antylopy w USA. Po przejechaniu ok. 20km drogą wzdłuż egipsko-izraelskiej granicy należy wypatrywać małego znaku w prawo, który doprowadzi nas do parkingu przed Czerwonym Kanionem. Początkowo mieliśmy małe wątpliwości, czy nasza Kia Picanto da radę przejechać szutrową górską drogą, jednak dojazd do parkingu był łatwy. Na miejscu spotkaliśmy autokar z turystami. Do samego kanionu prowadzą dwie trasy piesze – niebieska i zielona, które przed samym wejściem do kanionu łączą się. Trasy różnią się stopniem trudności – jedna jest dłuższa przez co łatwiejsza. Obie są bardzo dobrze oznakowane, nie da się zabłądzić. Przejście przez kanion jest jednokierunkowe – jest naprawdę wąsko i klaustrofobicznie! Miejscami wydawało się niebezpiecznie – trzy kilkumetrowe drabinki, przejście po klamrach oraz wspinaczka nad przepaścią – jednak widoki to wszystko wynagrodziły. Jest to jedno z miejsc, którego nie znajdziecie w żadnym z przewodników ale nie wyobrażamy sobie być na południu Izraela i tego nie zobaczyć. Polecamy wziąć ze sobą wygodne buty.

_FSC1916 kopia_FSC1916 kopia
_FSC2160 kopia_FSC2160 kopia

Podwodne obserwatorium

Wracając do miasta zajechaliśmy jeszcze do Coral Beach Nature Reserve. Wejście jest dosyć drogie – 99 szekli od osoby, ale mimo to warto. Akwarium nie ma sobie równych – można tu zobaczyć faunę i florę Morza Czerwonego. Wielkie akwaria z kolorowymi rybkami i piękna rafa koralowa ukazują niesamowite życie morskie! Nam szczególnie spodobało się akwarium oraz tunel, gdzie dookoła pływały budzące grozę rekiny. Wychodzącym w morze 100 metrowym pomostem dochodzi się do wieży obserwacyjnej oraz podwodnego obserwatorium. Wieża pozwala z wysokości 23m zobaczyć jak wielki obszar zajmuje rafa koralowa. Daje również możliwość zejścia 6 metrów pod taflę wody, gdzie można przyjrzeć się z bliska naturalnemu życiu rafy, bez konieczności zakładania pianki i maski z tlenem :). Oceanarium oferuje również różne pokazy z udziałem morskich stworzeń. Niestety ze względu na późną porę nie udało nam się wziąć w nich udziału. Miejsce to ma wiele walorów edukacyjnych – szczególnie polecamy podróżującym z dziećmi. Dodatkową atrakcją jest wycieczka miniaturową żółtą łodzią podwodną lub statkiem ze szklanym dnem.

_FSC2177 kopia_FSC2177 kopia
IMG_5395IMG_5395

Eilat – co zjeść ?

Po powrocie do miasta, zachęceni dobrymi opiniami udaliśmy się do restauracji Avenue Beach znajdującej się nad samym morzem. Z czystym sumieniem możemy polecić to miejsce. Wybraliśmy oczywiście izraelskie specjały – hummus, labneh, fallafele, pitę, jagnięcinę :). Ceny nie były najniższe – za obiad dla dwóch osób zapłaciliśmy 160 szekli, ale smaki wynagradzały cenę.

http://avenue-beach.com/

Tak zakończył się nasz pierwszy dzień. Kolejny poświęciliśmy w pełni na zwiedzanie samego miasta i odpoczynek na plaży.

Eilat

Samo miasteczko jest niewielkie, godzina wystarczy żeby obejść całe spacerem. Całość atrakcji turystycznych (restauracje, hotele) znajduje się pomiędzy portem morskim a portem lotniczym. Powyżej lotniska są już w większości tylko domy mieszkalne.  Lotnisko w samym centrum miasta jest niezwykłą atrakcją turystyczną. Samoloty krajowych linii lotniczych Arkia startują kilkakrotnie w ciągu dnia do Tel Awiwu, Jerozolimy i Hajfy. Tutejsze plaże są piaszczysto-kamieniste, dobrze utrzymane, otoczone ponumerowanymi palmami. Wynajęcie leżaka na dzień wynosi 14 szekli :). Na plaży są ratownicy. Wzdłuż biegnie promedana z pełnym zapleczem restauracyjnym. Większość hoteli znajduje się przy sztucznie utworzonej lagunie i przystani jachtowej. W sklepach, choć miasto Eilat jest wyłączone z opłaty Vat, jest dość drogo - ceny ubrań są 2 krotnie wyższe niż w Polsce, za litr soku należy zapłacić 10szekli.

Zwiedzając miasteczko należy przyzwyczaić się do wszędobylskich kotów – one są tu wszędzie !

_FSC2365 kopia_FSC2365 kopia

Powrót

Ostatni dzień - dzień powrotu do rzeczywistości, również minął nam bardzo szybko. O 8.30 mieliśmy powrotny autobus na lotnisko. Jak się później okazało spaliśmy w jednym z pierwszych hoteli na trasie autobusu, więc musieliśmy objechać całe miasto, żeby zabrać pozostałych pasażerów. Była to darmowa wycieczka, dzięki której mogliśmy zobaczyć zakątki miasta do których nie chciało nam się iść na piechotę :). Po 2h jazdy dotarliśmy na lotnisko, które zostało otwarte specjalnie na nasz przyjazd. Mieliśmy ponad 2h do planowanego odlotu. Odprawa przebiegła dość sprawnie, nie było już żadnych pytań, jedynie 5 kontroli paszportowych. Na hali odlotów był mały sklepik wolnocłowy (ceny bardzo wysokie, ceny podane w dolarach), sklep z pamiątkami oraz naturalnymi wyrobami z Izraela, bar szybkiej obsługi (kawa, herbata i pare rodzajów bułek słodkich - kawa kosztowała 12 szekli), sklep z biżuterią i punkt wymiany walut z bardzo niekorzystnym przelicznikiem. Oczekiwanie na lot można było sobie uprzyjemnić wylegując się na wygodnych kanapach (za darmo). Start samolotu był przewidziany na 12:55. Pobyt na lotnisku minął nam bardzo szybko i już wkrótce lecieliśmy samolotem do Polski.

Tak skończył się nasz przedłużony weekend. Następnego dnia czekało nas poranne wstawanie do pracy...