Sydney 2016
Sydney
Na zwiedzenie Sydney łącznie mieliśmy 3 i pół dnia. Dwa dni po przylocie i półtora dnia przed wylotem.
Nasz całodzienny spacer rozpoczęliśmy od ulicy, na której znajduje się Ratusz. Akurat trafiliśmy na próby przed świętem Anzac Day - świętem państwowym upamiętniającym wszystkich, którzy stracili życie w czasie operacji wojskowych.
Hyde Park
Następnie skierowaliśmy się do Hyde Parku, jednego z najbardziej ulubionych przez mieszkańców parków miejskich. W parku znajduje się niemal 600 drzew, przy czym największą uwagę zwracają imponujących rozmiarów figowce rosnące wzdłuż centralnej alei.
Wszechobecne w parku, wyglądające bardzo egzotycznie ibisy pełnią rolę naszych gołębi. W południowej części, Hyde Parku natrafiliśmy na ANZAC War Memorial – najważniejszy monument w Sydney, upamiętniający australijskich żołnierzy. Początkowo miał uczcić pamięć ofiar I wojny światowej, lecz dzisiaj przypomina o wszystkich wojskowych operacjach, w jakie zaangażowana była Australia.
St. Mary’s Cathedral
Z parku widać było St. Mary’s Cathedral (Katedrę Najświętszej Maryi Panny), pierwszy katolicki kościół w Sydney i największy kościelny budynek w Australii. Obok katedry znajduje się pomnik Jana Pawła II.
Art Gallery of New South Wales
Zmierzając dalej doszliśmy do Art Gallery of New South Wales. Wstęp był bezpłatny jednak w środku nie można było robić zdjęć. W galerii można było zobaczyć wystawę sztuki współczesnej, azjatyckiej i malarstwo. Najciekawsze były jednak zbiory sztuki australijskiej i aborygeńskiej.
Mrs Macquarie’s Point
Z galerii przyjemną, przebiegającą tuż nad wodą trasą poszliśmy do Mrs Macquarie’s Point. Odnaleźliśmy tu słynną ławeczkę wykutą w skale przez więźniów. Według tradycji było to ulubione miejsce żony gubernatora Macquariego, Elżbiety. Ponoć miała tu ona w zwyczaju odpoczywać w cieniu figowców, podziwiając niezwykły widok na zatokę. Mrs Macquarie’s Point, to idealne miejsce do zrobienia zdjęcia budynkowi opery i wyłaniającemu się zza niej mostu. Warto również dodać, że Sydney to miejsce wymarzone dla sportowców. Wszędzie dostępne odkryte baseny, tereny zielone pełne ludzi uprawiających jogę, biegających czy grających w różnego rodzaju gry zespołowe (nawet w środku tygodnia, w trakcie dnia).
Royal Botanic Gardens
Dalej udaliśmy się do Royal Botanic Gardens, dużego ogrodu botanicznego, założonego w 1816 r., który zajmuje powierzchnię 30 hektarów. Podczas naszego pobytu w Australii w 2016 r. obchodzono akurat 200 lecie jego założenia. Ogród jest przepiękny! Można by w nim zostać a najlepiej zamieszkać.
Government House
Zmierzając dalej w stronę Circular Quay napotykaliśmy neogotycki gmach Government House. Niestety można go obejrzeć tylko z zewnątrz. Wejście do środka jest możliwe tylko w określone dni i w określonych godzinach.
The Rocks
Kolejnym punktem zwiedzania jest The Rocks, zabytkowa dzielnica z pnącymi się w górę uliczkami - jedno z najurokliwszych miejsc tego miasta. Można tu kupić pyszne wypieki w jednej z małych piekarni, wypić kawę w artystycznej, klimatycznej kafejce i zakupić pamiątkowe bibeloty. Można również podziwiać, lub jak kogoś stać zakupić opale w sklepie o „polskich korzeniach”. Po drodze warto jeszcze zajrzeć do galerii „Museum od contemporary Art”, prezentującej sztukę nowoczesną. Ekspozycja jest ponoć często zmieniana, ale tak uważam że warto. Naszą przygodę z zabytkową dzielnicą Sydney rozpoczynamy przy małej, starej chacie Cadman’s Cottage – czyli najstarszym budynku mieszkalnym, który przetrwał do naszych czasów choć wybudowano go w 1816r.
Observatory Hill
Po przejściu przez dzielnicę The Rocks skierowaliśmy się na Observatory Hill. Dwustumetrowy spacer pod górę, wynagrodziły piękne widoki mostu ipanoramy północnego Sydney. Na szczycie wzgórza znajduje się Sydney Observatory – dziś pełniące funkcję muzeum, w którym można zobaczyć historyczny teleskop z 1874 a wieczorem obserwować gwiazdy przez teleskopy nowoczesne.
Sydney Harbour Bridge
Nie mogliśmy odmówić sobie przejścia przez most „Sydney Harbour Bridge”. Most ma około 1,2 km długości, a jego najwyższy punkt znajduje się 134m nad zatoką Port Jackson. To najwyższy, najdłuższy i najszerszy tego typu most na świecie a jego budowę ukończono w 1932r. Most można zwiedzać na różne sposoby – bardziej lub mniej ekstremalne. Można spokojnie spacerkiem przejść chodnikiem na drugą stronę lub można wspiąć się na łuk stalowego przęsła mostu – choć to dość droga atrakcja (około 300$ od osoby). Pod okiem przewodnika, w odpowiednim stroju oraz z odpowiednim sprzętem, wchodzi się na szczyt przęsła, po specjalnej poręczy. Dla osób mniej odważnych, bądź bardziej oszczędnych istnieje też możliwość wejścia na punkt widokowy znajdujący się w południowo- wschodnim pylonie (czynny 10:00 – 17:00, wstęp 11$). Pylon Lookout. Na wysokość 87 m n.p.m prowadzi 200 schodów.
Po drodze zobaczyć tam można wystawę związaną z historią mostu. Z samej góry roztacza się wspaniała panorama - najlepszy punkt widokowy w mieście! Widok opery i centrum miasta zapiera dech w piersiach a sama konstrukcja mostu oglądana z bliska robi niesamowite wrażenie.
Lunapark
Po drugiej stronie mostu atrakcją wartą odwiedzenia jest Lunapark. Obudziło się w nas dziecko i spędziliśmy tu już resztę wieczoru.
Nocny rejs
Z powrotem do Circular Quay, dostaliśmy się promem. Nocny rejs też jest jedną z rzeczy na jaką warto się skusić. Opera od strony wody, wygląda wspaniale.
State Library of New South Wales
Wracając do hotelu zahaczyliśmy jeszcze o State Library of New South Wales. Biblioteka stanowa dysponuje ponoć ogromną kolekcją książek z dziedziny kultury i historii Australii, wycenioną na ok. 2 mld dolarów. Można tu znaleźć m.in. dzienniki okrętowe Jamesa Cooka.
Chinese Garden of Friendship
Następny dzień zaczęliśmy od zwiedzenia Chinese Garden of Friendship – miejsca w środku miasta, totalnie odcięte od otaczającego go zgiełku. Oaza spokoju w zatłoczonym i hałaśliwym centrum miasta. Wśród pawilonów, wodnych kaskad, oczek wodnych i ścieżek, można się naprawdę wyciszyć, oderwać od rzeczywistości. Ponoć to jedyny przykład publicznego ogrodu chińskiego wybudowanego poza Chinami. Można tu skosztować prawdziwej, tradycyjnie parzonej chińskiej herbaty.
Paddys Market
Niedaleko natrafiliśmy na Paddys Market – targ ze wszystkim. Kupić tu można było pamiątki z Australii, dużo podróbek znanych marek, warzywa, owoce – wszystko czego dusza zapragnie. Nas to trochę przerosło, dużo badziewia, tłum ludzi – miejsce stanowczo nie dla nas.
Most Pyrmont i Sydney Aquarium and Wildlife Centre
Przechodząc przez most Pyrmont można podziwiać piękne widoki na obie strony zatoki. Przy moście znajduje się Sydney Aquarium and Wildlife Centre (czynne 9.00 – 20.00, wstęp 35$) Jest to ponoć największe akwarium na świecie. Można tu zobaczyć małe pingwiny, foki i uchatki, a także rekiny, płaszczki i krokodyle. Znajdują się tu zbiory związane z Wielką Rafą Koralową.
Queen Victoria Building
Kierując się w drogę powrotną do hotelu, odwiedziliśmy jeszcze Queen Victoria Building (gmach królowej Wiktorii). Zabytkowe centrum o długości 190m, mieszczące luksusowe butiki. Warto zajrzeć do środka choćby dla imponującego zwisającego ze szklanej kopuły królewskiego zegara.
Z Watsons Bay do Bondi Beach
Nasz 3 dzień w Sydney przeznaczyliśmy na Cliff walking – z Watsons Bay do Bondi Beach. Watsons Bay to dzielnica umiejscowiona na półwyspie South Head, do której docieramy promem z Circular Quay. Przyjemna dzielnica z wieloma parkami, stanowiącymi tereny rekreacyjne i z piękną panoramą CBD. Znajduje się tu też bardzo dużo plaż dla nudystów (z czego jednak nie skorzystaliśmy).
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od przystani Watsons Bay i kierowaliśmy się wzdłuż plaż na północ. Na końcu dotarliśmy do biało-czerwonej latarni morskiej – Hornby Lighthouse, której niestety nie można zwiedzać, mimo, że jest jednym z najstarszych tego typu obiektów w Nowej Południowej Walii.
Stąd częściowo nadbrzeżem i klifami, częściowo przez osiedla ruszyliśmy do Bondi Beach. Po drodze minęliśmy najstarszą latarnię morską – Macquarie Lighthouse. Działająca do dziś, biała 26 metrowa latarnia otwarta została w 1883r.
„Bondi” lub „Boondi” to aborygeńskie słowo oznaczające „hałas fal rozbijających się o skały”. Bondi Beach zamykają z obu stron klify. Jest ona szeroką, piaszczystą plażą, jedną z największych a na pewno najpopularniejszą wśród turystów. Plaża Bondi w Sydney została sklasyfikowana przez National Geographic na 8 miejscu wśród najlepszych plaż miejskich na świecie. Nas aż tak nie powaliła.
Pożegnanie z Sydney
Ostatnie chwile spędziliśmy w okolicy Circular Quay, delektując się pyszną kawa, podziwiając operę i planując juz kolejną wycieczkę do tego wspaniałego miasta.