Las Vegas 2017

LAS VEGAS

Las Vegas – miasto grzechu, hazardu i wszelakiej rozrywki. Jest najbardziej zaludnionym miastem w amerykańskim stanie Nevada. Słynie z ogromnych kasyn,  gdzie co roku około 12 milionów turystów zostawią 4,2 miliardy dolarów. Określane jest mianem Światowej Stolicy Rozrywki oraz Światowej Stolicy Ślubów. Miasto znane wszystkim z bardzo wielu filmów. Położone jest na środku pustyni otoczonej przez suche góry.

USA4693USA4693

Las Vegas Strip

Dojechaliśmy tu około 22:00, bardzo zmęczeni ale ciekawi tego, co ma nam do zaoferowania miasto. Całe szczęście życie zaczyna się tu nocą, więc po szybkim ogarnięciu w hotelu idziemy na Las Vegas Strip - odcinek Las Vegas Boulevard - o długości około 7 km. Na tak krótkim odcinku można zobaczyć nowoczesne hotele, kasyna, restauracje i centra rozrywki wybudowane w przeróżnych stylach architektonicznych. Po drodze mijamy budynki swym wyglądem przypominające znane obiekty z Wenecji, Rzymu, Paryża czy Egiptu - piramidy. Są tu największe na świecie hotele liczące ponad 67 tys. pokoi. Cała ulica jest rozświetlona milionem światełek i zapełniona tłumem uśmiechniętych, tańczących, zapraszających do zabawy ludzi.

USA4512USA4512
USA4585USA4585

Pod hotelem Bellagio podziwiamy ogromne fontanny zsynchronizowane z muzyką – jedno z najbardziej rozpoznawalnych symboli Vegas.

USA4453USA4453

Oczywiście nie możemy sobie odpuścić wejścia do jednego z kasyn i zagrania 😊 Co prawda nie wzbogaciliśmy się ale zabawa była fajna.

Prawie całą noc spędziliśmy plącząc się po jednej ulicy, gdzie każdy zakamarek zadziwiał swoją niezwykłością. W tym miejscu nie można nic przewidzieć, za każdym rogiem czai się coś innego ale naszym zdaniem, wszystko jest mocno przesadzone wręcz kiczowate.

Trzeba pamiętać jeszcze o tym, że Las Vegas to miejsce (z wyjątkiem samego noclegu) bardzo drogie. Jedzenie i picie jest w horrendalnych cenach.

Powrót do hotelu, parę godzin snu i od rana zaczynamy dalsze zwiedzanie. Rano przejechaliśmy jeszcze raz przez The Strip, ale o świcie ta część miasta jest prawie wymarła. Plączą się tu jedynie niewyspani turyści robiący zdjęcia i ekipy sprzątające. Większość obiektów jest zamknięta. Jedziemy pod znak Welcome to Fabulous Las Vegas i udajemy się dalej do Doliny Śmierci.

Dużo osób polecało nam zakupy w Vegas, że niby bez Vat-u, że niby tańsze – ale nie udało nam się znaleźć nic co by nas powaliło i było rzeczywiście dużo tańsze, niż u nas na wyprzedażach.

Po tych paru godzinach spędzonych Las Vegas, dochodzimy do wniosku, że jest to miasto kiczu i olbrzymich kontrastów a do tego spalone słońcem, temperatury dochodziły do 48 stopni C.  

Czy tu jeszcze kiedyś wrócimy? Pewnie tak, ale już będziemy wiedzieli czego się spodziewać. Pewnie przyjedziemy tu z innym nastawieniem. Nikomu nie odradzamy przyjazdu do Las Vegas. Każdy ma swoje preferencje i oczekiwania i może będą tacy których to miejsce zachwyci. To trzeba po prostu samemu zobaczyć. Naszym zdaniem miejsce  jest  bardzo mocno przereklamowane.

Jak tu kiedyś  wrócimy to musimy udać się jeszcze do Fremont  Street Experience, jednej z głównych atrakcji miasta, na którą niestety nie mieliśmy już ani siły ani czasu tym razem.